niedziela, 17 grudnia 2017

Czyja droga?

   Tak się złożyło, iż mieszkam przy ulicy, która mimo to że jest na uboczu, to jednak dosyć ruchliwa. W ciągu dnia przejeżdża nią kilkadziesiąt samochodów osobowych. Trafiają się ciągniki rolnicze wykorzystywane do prac w lesie i dość często duże, ciężkie pojazdy wywożące drewno z lasu. I byłoby wszystko w porządku gdyby nie te duże, wyładowane drewnem pojazdy wybijające dziury w drodze, rozgniatające ją jak ciasto w dzieży. 

   Latem, gdy jest sucho droga miejscami zamienia się w piaszczystą luźną nawierzchnię, trudną do pokonania tak pieszo jak i samochodem. Wiosną i o tej porze droga jest podziurawiona z błotnymi koleinami wyżłobionymi kołami ciężarowych pojazdów. I tak naprawdę nikogo to nie obchodzi. Mieszkańcy jeżdżą ulicą slalomem starając się omijać dziury. Piesi, zwłaszcza dzieci idące do autobusu szkolnego, a później powracając do domu grzęzną w błocie.
   Po ostatnim incydencie, gdy ugrzęzła na drodze śmieciarka i zaalarmowano o tym władze gminy, rozplantowano w tym miejscu przyczepę ziemi i zapomniano o drodze. Prywatni przewoźnicy świadczą usługi wywożąc z lasu pozyskane drewno właśnie tą drogą, leżącą na obrzeżu miejscowości, bo przez miejscowość nie mogą z powodu zakazu. Tam jest spokój i droga lepsza, bo pokryta asfaltem. 
   Sołtys nie przejmuje się jakąś peryferyjną drogą, a prywaciarze rozwijają swój biznes nie licząc się z nikim. Ulicę traktują jak własną. Nie ważne w jakim będzie stanie, ich samochody zawsze przejadą. 
   Może ktoś zainteresuje się stanem tej ulicy noszącej nazwę naszego wieszcza A. Mickiewicza? Może pomyśli o dzieciach brnących przez błoto do autobusu szkolnego, a później powracających do domu? Może komuś zrobi się żal mieszkańców  rozbijających swoje samochody na dziurawej drodze? Przecież powinno być lepiej, a nie gorzej!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz